klasycznie


*

ubieram dzień jak sukienkę
to nic że ciasne rękawy
życie o świcie
jest piękne
i pachnie uśmiechem kawy
 
czas z kranu kapie powoli
myślom puściła uszczelka
smak życia
drobinki soli
moja codzienna sukienka

*

(2015)   SUKIENKA



*

przeglądam zapomniane chwile
jak stare listy i szpargały
strych bezsenności tonie w czerni
świat robi się żałośnie mały
 
bezludna przestrzeń
słów więzienie
 
cierpliwy papier już nie czeka
trwa cichy i nieporzucony
bo uwolniony od człowieka

*

(2017)    PRZEGLĄDAM



*

nieraz  dzieciństwo wraca do mnie
w snach zasypanych niepamięcią
do czasów tych tęsknię ogromnie
chociaż wspominam je z niechęcią
 
pamiętam tylko tamten klimat
i serca – białe jeszcze – ściany
czas  wtedy jakby się zatrzymał
trwał taki piękny i nieznany
 
z wiekiem się zmienia niemal wszystko
a moje myśli –  ciągle młode
znów daję się omamić błyskom
wabiącym w coraz głębszą wodę
 
dni bez przyszłości – brakło matki
by się uczepić jej spódnicy
łódki z papieru – marzeń statki
wciąż toną w życia piaskownicy

*

(2011)   PRZEBŁYSKI



*
potrafię pisać o wszystkim, o niczym
choć nic niewarte to moje pisanie
czasami kraczę lub trelem słowiczym
wypełniam ciszę którą krzyczy pamięć

minęło życie – nic mi nie zostało
już tylko pisać potrafię, nic więcej
wszystko z przeszłości  z czasem wybielało
i przypadkowych czytelników dręczę

*

(2012)     BADZIEWIE



*

chce mi się głupstw
niepotrzebnych
których nigdy nie miałam
posłuszna rozsądkowi
wzrokiem je omijałam
myśli o nich strzepując jak pyłki na ubraniu
 
a teraz mam zachcianki
o zbędnym posiadaniu
bzdur niepotrzebnych jak plamy
na wyjściowym kostiumie
 
co za śmieszne pragnienia
nic z tego nie rozumiem

*

(2015)      ZACHCIANKI



*

jestem niesmacznym porzuconym jabłkiem
lekko nadgniłym  przez czas nadgryzionym
wchodzę  w układy z nieznanym robakiem
chcąc ujść przed dziobem bezlitosnej wrony
 
sad opuszczony przez ostatnie liście
nic nie ukrywa w rudej sierści trawy
z daleka świecę czerwienią ogniście
w nadziei smaku zwabiając ciekawych
 
tymczasem cierpkie wszystkie moje myśli
zwiędła  łupina pozornych dokonań
barwą pozorów czas mnie  (milcząc) wykpił
wiedząc  że nikt się o tym nie przekona

*

(2012)     JABŁKO



*

światło zamknięte w szkiełkach brzęczących wśród  trawy
szorstkością deszczu szaro nasączone chwile
w mokre ćmy przemienione tęczowe motyle
i nagle jest po lecie – już koniec zabawy…

*

(2012)  PRZESILENIA:  Z  DESZCZEM



*

niechętne puste poranki
zimne samotne wieczory
a fusy na dnie filiżanki
zawiłe rysują  wzory
 
dzień nie chce otworzyć oczu
resztkami snu otulony
każdy tak kiedyś się poczuł
samotny i odtrącony
 
powoli myśli prostuję
zbieram do drogi zamiary
drwi z moich trwóg i przeczuleń
czas zaprzężony w zegary

*

(2013)    PUSTE  PORANKI



*

i znowu gorzej
wszystkie sprawy się wymykają
spod kontroli

przecieka niesmak
mdlą obawy
rdzewieją nagle słów kolory

świat skrzypi
trzeszczy
drży w posadach
niepewny smaku dni i godzin

chwieje się
lękiem
poręcz mroku

dziurawe jutro
puste dzisiaj
kulawy spokój gdzieś odchodzi

*
(2012)  NIEPEWNOŚĆ



*
nakopać wierszem
nasobaczyć
nakrzyczeć
tupać
wręcz nawtykać
trochę potrząsnąć i postraszyć
nachodzi mnie ochota dzika

a powód jaki?  
bez powodu
bo czy ja powód podać mogę?
choćby dlatego że ten powód
niby logicznie – jest wymogiem

kiedy mną rzuca czyjś debilizm
niesamowite czuję chęci
zatłuc swój własny infantylizm
który mnie w tamtą stronę nęci

bo ciągnie głupio swój do swego
nawet nie wiedząc czasem o tym
ile wyrządzić można złego
gdy się spotkają dwie głupoty

*
(2011)  PROFILAKTYCZNIE



*
jestem zaledwie przywidzeniem
biernym istnieniem
dniem bez nazwy
rozmytym na dnie serca cieniem
srebrem dmuchawca
szeptem trawy

jestem szelestem słów niepewnych
w nienapisanym ciągle wierszu
blednę czekaniem bezimiennym
wysypką gwiazd
zapachem deszczu

*
(2017)  TEGO  LATA



*
wciąż zapominam że istnieje miejsce
w szeregu życia –
to miejsce jest faktem
a że na końcu
często jako pierwsze
przed oczy pcha się jaskrawym nietaktem

nos w uchylone drzwi czasami wkłada
potem się dziwi palcom przytrzaśniętym
a gdyby człowiek życiu nie przeszkadzał –
pewnie za życia mógłby zostać świętym

*
(2012)  MIEJSCE  W  SZEREGU



*
deszcz mnie kołysze ciemnym szumem
krople stukają obcasami
na parapetu sztywną strunę
opada srebrem snu aksamit

i szemrze deszcz zmyślone bajki
myląc wspomnienia z marzeniami
w nich koty palą długie fajki
w ogrodach światła pod chmurami

wspominam czasy nieodległe
które się zdają wieki temu
sen nie przychodzi a noc biegnie
świt znów się spóźnia nie wiem czemu

*
(2014)  POMIESZANE



*
moje spojrzenie na świat nowe

bez ciekawości
wręcz niechętne
chłodne
sterylne i bezpłciowe
tak doskonale obojętne

nie mieści się twój świat w mym świecie
nie chcę się zbliżać ani bratać
jest mi jak jest –
a słońce świeci
i to wystarczy tego lata

przestanę wiecznie się odsłaniać
analizować barwy klęski
niby dlaczego nie mam kłamać
gdy w każdym kącie kłamstwo chrzęści?

wyrzucę wiersze o miłości
zadepczę  ślady po tęsknocie  –
w końcu nie warto gniazda mościć
siedząc po uszy w stęchłym błocie

*
(2011)  SPOJRZENIE



*
gdy powstał ogromny wiatr –
przeciąg się zrobił nieziemski
wywiało wszystko do dna:
myśli mych wzloty i klęski

wyobrażenia o snach
sny razem z nimi wywiało
pustka jest we mnie a ja
szeleszczę cicho i biało

znowu buntuje się wiersz:
dlaczego szeptem  i wcale ?
przecież wciąż jestem czyż nie?
dziś znów mi do siebie dalej

wypuszczam słowa na wiatr
oglądam każde pod światło
czy ja  - to jeszcze wciąż ja?
rozpoznać się nie jest łatwo

bo ludzie chcą widzieć coś
co znają dobrze na wylot –
ciekawa jestem czy ktoś
zawoła mnie: zostań, chwilo!

*
(2011)  PRZECIĄG



*
pozwolę słowom swobodnie opadać
w światło i w cienia ciepłe przytłumienie
mogę do siebie w myślach głupio gadać
dawać pojęciom barwy i znaczenie

przestałam liczyć na łaskawość świata
życie już nie ma dla mnie niespodzianek
czasami trafi się dusza kosmata
dla której w sercu znajdę dach i ścianę

ludzie mnie tylko gorzko uwierają
jak pod bosymi stopami kamienie
na nic nie czekam a oni znikają
jak sen wrzucony w nagłe przebudzenie

*
(2012)   PROLOG



*
oliwna gałązka unurzana w smole
więc bardziej pokrzywie niż róży uwierzę
od mdlących słodyczy smak cytryny wolę
bo gdy twarz wykrzywia  to przynajmniej szczerze

*
(2012)  CYTRYNOWO



*
mają się za coś specjalnego
jak towar z tej najwyższej półki
więc mogą świat bezkarnie deptać
grając tak zwane przyjaciółki

wstyd że blask raził fałszem oczy
mdli od słodyczy i ćwierkania
w końcu znudziły się i poszły
nareszcie koniec udawania

*
(2017)  TAK  ZWANE  PRZYJACIÓŁKI



*
ogród zarasta słońcem
bluszcz wiatru drzewa oplata
przed nami jasne miesiące –
za zimę hojna zapłata

nie trwońmy czasu na żale
gdy nie musimy już tęsknić
do siebie – wiosna trwa dalej
z niebem koloru hortensji

nocami lęgną się deszcze
i burze co cichną o świcie
kroplami słów biegną wiersze
znowu smakuje nam życie

*
(2012)  SMAK  ŻYCIA



*

jestem jak śmieszny
potworek z gliny
z rozbitą głową

niech mnie kto
spróbuje
zlepić na nowo

nie uda się
okruchy porwał
wiatr niecierpliwy

zgubione w trawie
rozmokły w deszczu
błotem złośliwym

jakże ja teraz
myśli pozbieram
w okrągłą całość?

bez marzeń pusta –
istnieję
jakby nic się nie stało

*
(1984)  POTWOREK



*
deszcz to zjawisko normalne w przyrodzie
częste
cykliczne i nawracające

nikt na to nie wpadł
po deszczowej wodzie
jakieś jaśniejsze spojrzenie ma słońce    

i mocniej błyszczy emalia błękitu
wytarta szarą chmur ostatnich szmatką
ptaki się budzą wśród gałęzi świtu
bardzo się przydał deszcz spragnionym kwiatom

padało w nocy   
lśnią ostatnie krople
porozwieszane na ścianach poranka

jak dobrze stanąć
i w otwartym oknie
patrzeć jak dymi mgłą
dnia filiżanka

*
(2012)  O  DZISIEJSZYM  DESZCZU



*
w pryzmacie światła zniekształcony
majaczy kształt rzeczywistości
kolory zbyt przejaskrawione
dusza wyblakła od nagości

samotność staje się azylem
pułapka ściany ma bezpieczne

bez rozczarowań
bez pomyłek
trwają istnienia niedorzeczne

*
(2017)    INNY  ŚWIAT



*
w końcu zmęczyły się chmury
niebo otwarte z szelestem
w pośpiechu na wilgoć czuły
dzień w szarość ucieka
przed deszczem

w ogrodzie trochę za wcześnie
wiosenny bal kwiatów się kończy
wiatr strąca płatki bolesne
szeleszcząc
w deszczowej opończy

po co ten remont na górze
porządek od zawsze był w niebie
na ścieżkach rosną kałuże
mrugając nerwowo do siebie

*

(2015)   W  SZELEŚCIE  DESZCZU   

       

*
w oku księżyca błyska łza samotna
przez czarne niebo noc idzie w milczeniu
smutek wilgocią dotknął chłodu okna
ktoś mnie zawołał szeptem po imieniu

skąd biegły słowa – ze snu czy z zaświatów
a może tylko ułudą mi były ?
rano znalazłam płatki zwiędłych kwiatów
a przecież kwiaty tylko mi się śniły

*
(2012)     KSIĘŻYCOWE  KWIATY



*
pukał w ciemności chrabąszcz
widząc światło w oknie
szyba zapraszała fałszywą nadzieją

a rankiem na parapet zawitała zguba
ptak przecenił ciężar
nim zakończył dzieło

*
(2016)       CHRABĄSZCZ



*
w ogrodzie
białym od mgły i cieni
słońce uśmiecha się do swych myśli
świat w złotym świetle rosą się mieni
wplątaną w ciszę uśpionych liści

mgliste firanki wolno falują
jakby obłoki zmyliły drogę
i pozwoliły zaścielać piórom
gniazdo
co zwykle bywa ogrodem

rajski ptak świtu otwiera oczy
wygładza szorstką pamięć gałęzi
tkwi zaplątany w zielone włosy
biały latawiec –
czas na uwięzi

*
(2013)  ZATRZYMANY  CZAS



*
liście zjawiły się niepostrzeżenie
obsiadły ciszę
śpiącą wśród gałęzi
falują z wiatrem ich zielone cienie
niczym motyle skrzydła na uwięzi

można zabłądzić w deseniach i wzorach
które piękniejsze
nie da się ocenić
jedynie wiosna co nadeszła wczoraj
nigdy nie myli tych wszystkich odcieni

dzień się uśmiecha
obudzone słońce
po nocnym deszczu rozkwita kropliście
banalne piękno niczym ptasi koncert
pogrąża  umysł  w szczęśliwym zachwycie

*
(2013)    MŁODE  LIŚCIE



*
niebo zagląda mi przez ramię
słowa rozgarniam bez pośpiechu
czas milcząc oparł się o ścianę
jak cień przelotny
ślad po echu

trudno rozplątać węzły myśli
zasznurowane ciasno chwile
ziarenko prawdy gorzko iskrzy
że wierząc
znowu się pomylę

*
(2013)  W  CIĄGU



*
młoda leszczyna
spokojna
cicha
spojrzenie ma dziewczęce
słoneczne plamy nieśmiało chowa
w zieleniach na sukience

las jej nie przyjął
a ogród schował
otulił miękkim cieniem
młoda leszczyna w ciemnym zakątku
oswaja  zapomnienie

*
(2015)  MŁODA  LESZCZYNA



*

czas wygładza blizny kanionami zmarszczek
zamglonym spojrzeniem dodaje uroku
światu
co go dojrzeć z dnia na dzień jest trudniej

nareszcie doceniam zwykły święty spokój

bilans dni przeżytych zaczyna się zgadzać
stracone złudzenia i garby doświadczeń
statystycznie nudne stoją w równowadze

wyzbyta emocji milczę
słucham 
patrzę

*
(2018)   TO  CO  MAM



*
w białym świetle latarki noc robi się obca
wyniośle szumi czernią w wylękłych gałęziach
księżyc upycha wiersze
w chmur zimnych pokrowcach
słowa z trudem unoszą swój nieśmiały ciężar

dziś północ na zegarze chwiejnie się potyka
wieczór był towarzysko na śmiech nastrojony
sen zamknął drzwi świata
czas równo oddycha
po uszy głęboko w ciemność zanurzony

*
(2014)    W  SEN



*
szukaj mnie w lesie słów nieprzypadkowych
w gąszczu gałęzi ażurowych klatek
kryje mnie w sobie melanż kolorowy
niczym starannie wymieszany piasek

zdmuchnij ziarenka przywarłe do światła
odnajdziesz świeże znaki moich myśli
napotkasz słowa i blask tego świata
w którym trwam ciągle
odkąd mi się przyśnił

*
(2014)   SZUKAJ



*
najpierw lampka co w oknie
czekanie
może na miłość

potem wielki żyrandol
wyobrażenie szczęścia
choć go w końcu nie było

boczne światła nadziei
na mały
cichy spokój

dymi
ostatnią iskrą
ogarek lęku w mroku

*
(2016) GASZENIE  ŚWIATEŁ



*
dzień z zimnej czerni szyb wyrasta
wśród postukiwań i szelestów
na półkach ulic w szafie miasta
sypie się szklany piasek deszczu

chociaż nikomu niepotrzebny
tak przez dzień cały aż po wieczór
w klepsydrze zimy smutkiem srebrny
sypie się szklany piasek deszczu

zasnuwa oczy mgła zadumy
szarością nienazwanych przeczuć
napełnia drżeniem kałuż trumny
sypie się szklany piasek deszczu

*
(2014)  DESZCZOWY  PIASEK



*
nieudane wersy
sfrunęły w odgłosie
kartki rozdzieranej bólem i zwątpieniem

wiatr podniósł te strzępy
powiesił na płocie
i bielały smutkiem
łkały opuszczeniem

nikt ich nie przeczytał
wyblakły na deszczu
słońce odbarwiło słowa pogubione

nieme epitafium
po umarłym wierszu
który był zaledwie lirycznym embrionem

*
(2013)  EMBRION



*
przeżyją nas stare szafy
wytarte dywany
ubrania co się zbiegły przez złośliwość wagi

zostanie tylko refleksja
jak człowiek jest nagi
w obliczu miłości
wieczności
nicości
jak drży z zimna i strachu
czując dotyk pustki

zostawimy wszystkie swoje bałagany
przeżyją nas śmieci
i do nosa chustki

*
(2016)  PRZEŻYJĄ  NAS



*
wytworne wnętrze wygładza emocje
a elegancja zastępuje bliskość
bez żadnych zgrzytów
napięcie nie rośnie
chłód nienaganny ma oko na wszystko

z mrokiem odwagę
płochliwe ćmy spojrzeń
rozpościerają od twarzy do twarzy
czego szukają
co chciałyby dojrzeć
w nieprzeniknionych maskach makijaży

według założeń uroczyście biegnie
specjalny wieczór
być może ostatni
garstka wytrwałych tłoczy się bezwiednie
z bagażem wspomnień
przed wyjściem do szatni

*

(2015)  SPOTKANIA  PO  LATACH  6



*
drzewa też mają swoje życiorysy
smutne historie co kończą się źle
zostają po nich zrąbane pnie ciszy
wspomnienia szumu
niedośniony śpiew

te martwe miejsca wzrokiem omijane
blakną jak wyrzut w krajobrazu tle
aż się zabliźnią całkiem zapomniane
różne i smutne
losy pięknych drzew

*
(2012)  HISTORIE  DRZEW      

            

*
w pustych kieliszkach tylko szepty
w półmroku czasem coś migocze
łza utopiona w szkle rozbłyska
strumyczek zbiegłych słów bełkocze

dawno skończyło się przyjęcie
emocje poszły spać
czar pryska
gubi westchnienia żal po święcie
noc gra cichutko na kieliszkach

*
(2015)  PUSTE  KIELISZKI



*
O czym będziemy rozmawiali,
gdy się spotkamy niespodzianie?

Prawdopodobnie o pogodzie.

To dobry temat na rozstanie,
na odsuwanie na odległość
pragnień i myśli – kiedyś wspólnych
dziś – kiedy żadne z nas
już nie chce
udawać żalu ani dumy…

*
(1984)  O  POGODZIE



*
za duża liczba  i bez przyczyny
słów byle jakich
tematy ciągle wyłapywane
w zeszytów klatki

zdania o niczym
ponawlekane w dni naszyjniki
czasami nawet mi się podoba
to bycie nikim

nikt mnie nie zmusza ani nie goni
bom wolny strzelec
jedynie bywa
że zamiast harfy trzymam widelec

i prozaicznie grzebię nim w czasie
szukając dymu
bądź resztek ognia
w zimnym popiele zatęchłych rymów

*
(2014) GRAFOMANIA  c.d.



*
krzykiem biją w rynny
drobne pięści deszczu

szara łąka nieba pochylona nisko
klęczy udręczona bolesną niewiedzą
przed kamienną twarzą nieczułego zmierzchu

coraz większe kręgi żłobią łzy na wodzie
kałuże w oczach rosną
jak szklane powoje

biegną gorzkim pionem
krople –
piasek deszczu

wykrwawia się niebo srebrnym niepokojem

*
(1984)  PŁACZ



*
zatrzepotała rzęsami leszczyna
puder się sypie złocisty na wietrze
i jak co roku 
znowu się zaczyna
otwierać świata migotliwa przestrzeń

wiatr zachwycony zamarł w pół oddechu
w milczeniu ciasno przywarł do gałęzi
zapomniał lotu
dzikości
pośpiechu

leszczyna w słońcu jego skrzydła więzi

*
(2012)  LESZCZYNA



*
wciąż mącę wodę moich wspomnień
łowię refleksy na powierzchni
a przeszłość ciągle wraca do mnie
choć nie przydarza się i nie śni

tkwię w klatce czasu który minął
z balastem wystygłego serca
i znów mnie mniej z kolejną zimą
więcej pustego we mnie miejsca

*
(2017)  NIC  WIĘCEJ



*
przestałam duszę pokazywać nagą
nareszcie w ramach mieści mi się życie
obraz nie straszy nadętą powagą
ani nie tonie w naiwnym zachwycie

mój własny pejzaż – cichy myśli azyl
kryje się w cieniu już bez oczekiwań
w płynącej wodzie nie tonie dwa razy
żadna pomyłka – nawet nieprawdziwa

nie mam już złudzeń
ich wystygły popiół
dawno wiatr rozniósł po czasu rozstajach
a cisza umysł  kołysze jak opium
nie czuję bólu choć mu być pozwalam

*
(2012)    KRAJOBRAZ



*
w kuchennych labiryntach wspomnień
zagniatam zgrzebną rzeczywistość
doprawiam farsze melancholii
czasu klarowność
dni soczystość

przychodzą na myśl dawne lata
z ornamentami na półmiskach
więdnąca przeszłość
jak sałata
okiem w rosole do mnie błyska

*
(2014)  KUCHENNE



*
zima gustuje w przejściowych kostiumach
i zamiast bieli preferuje szarość
lepiej wygląda jesienna zaduma
niż bez powodu koronkowa radość

szyby skrapiane deszczem łez przelotnych
których nie warto na wietrze ocierać
niebo schowane w mgieł woalkach modnych
a czas obojętny krótkie dni zabiera

czasami spływa zza chmur słońca kosmyk
nieuczesane roztargnione światło
wypatrujące pierwszych dotknięć wiosny
łaskocze pióra przypadkowym ptakom

*
(2015)   NIJAKOŚĆ



*
kwitną w ciemności polany świateł
śnieg rośnie w górę smutnym pionem
pewnie zapomną dzisiejszą datę
ulice snem rozleniwione

nic się nie stało aż tak ważnego
jedynie umarł stary kalendarz
życie nie zwalnia cichego biegu
gubiąc po drodze nudne święta

*

(2017)  PO  DRODZE


*
śnieg się zaczyna gdzieś w ciemności
przychodzi nocą po kryjomu
jak ktoś bez zaproszenia w gości
waha się idąc w stronę domu

śnieg się zaczyna bezszelestnie
w ciszy bez światła i oddechu
w kałużach lód zdziwieniem pierzchnie
wiatr zaprzestaje raptem śmiechu

śnieg się zaczyna niespodzianie
i potem nagle cicho znika
zasnuwa mgłą zadumy pamięć
przemija w świetle jak muzyka

*

(2013)  ŚNIEG  SIĘ  ZACZYNA