*
ubieram dzień jak sukienkę
to nic że ciasne rękawy
życie o świcie
jest piękne
i pachnie uśmiechem kawy
czas z kranu kapie powoli
myślom puściła uszczelka
smak życia
drobinki soli
moja codzienna sukienka
*
(2015) SUKIENKA
*
przeglądam zapomniane chwile
jak stare listy i szpargały
strych bezsenności tonie w czerni
świat robi się żałośnie mały
bezludna przestrzeń
słów więzienie
cierpliwy papier już nie czeka
trwa cichy i nieporzucony
bo uwolniony od człowieka
*
*
nieraz dzieciństwo
wraca do mnie
w snach zasypanych niepamięcią
do czasów tych tęsknię ogromnie
chociaż wspominam je z niechęcią
pamiętam tylko tamten klimat
i serca – białe jeszcze – ściany
czas wtedy jakby się
zatrzymał
trwał taki piękny i nieznany
z wiekiem się zmienia niemal wszystko
a moje myśli – ciągle
młode
znów daję się omamić błyskom
wabiącym w coraz głębszą wodę
dni bez przyszłości – brakło matki
by się uczepić jej spódnicy
łódki z papieru – marzeń statki
wciąż toną w życia piaskownicy
*
*
potrafię pisać o wszystkim, o niczym
choć nic niewarte to moje pisanie
czasami kraczę lub trelem słowiczym
wypełniam ciszę którą krzyczy pamięć
minęło życie – nic mi nie zostało
już tylko pisać potrafię, nic więcej
wszystko z przeszłości
z czasem wybielało
i przypadkowych czytelników dręczę
*
(2012) BADZIEWIE
*
chce mi się głupstw
niepotrzebnych
których nigdy nie miałam
posłuszna rozsądkowi
wzrokiem je omijałam
myśli o nich strzepując jak pyłki na ubraniu
a teraz mam zachcianki
o zbędnym posiadaniu
bzdur niepotrzebnych jak plamy
na wyjściowym kostiumie
co za śmieszne pragnienia
nic z tego nie rozumiem
*
(2015) ZACHCIANKI
*
jestem niesmacznym porzuconym jabłkiem
lekko nadgniłym przez
czas nadgryzionym
wchodzę w układy z
nieznanym robakiem
chcąc ujść przed dziobem bezlitosnej wrony
sad opuszczony przez ostatnie liście
nic nie ukrywa w rudej sierści trawy
z daleka świecę czerwienią ogniście
w nadziei smaku zwabiając ciekawych
tymczasem cierpkie wszystkie moje myśli
zwiędła łupina
pozornych dokonań
barwą pozorów czas mnie
(milcząc) wykpił
wiedząc że nikt się o
tym nie przekona
*
(2012) JABŁKO
*
światło zamknięte w szkiełkach brzęczących wśród trawy
szorstkością deszczu szaro nasączone chwile
w mokre ćmy przemienione tęczowe motyle
i nagle jest po lecie – już koniec zabawy…
*
(2012) PRZESILENIA: Z DESZCZEM
*
niechętne puste poranki
zimne samotne wieczory
a fusy na dnie filiżanki
zawiłe rysują wzory
dzień nie chce otworzyć oczu
resztkami snu otulony
każdy tak kiedyś się poczuł
samotny i odtrącony
powoli myśli prostuję
zbieram do drogi zamiary
drwi z moich trwóg i przeczuleń
czas zaprzężony w zegary
*
(2013) PUSTE PORANKI
*
i znowu gorzej
wszystkie sprawy się wymykają
spod kontroli
przecieka niesmak
mdlą obawy
rdzewieją nagle słów kolory
świat skrzypi
trzeszczy
drży w posadach
niepewny smaku dni i godzin
chwieje się
lękiem
poręcz mroku
dziurawe jutro
puste dzisiaj
kulawy spokój gdzieś odchodzi
*
(2012) NIEPEWNOŚĆ
*
nakopać wierszem
nasobaczyć
nakrzyczeć
tupać
wręcz nawtykać
trochę potrząsnąć i postraszyć
nachodzi mnie ochota dzika
a powód jaki?
bez powodu
bo czy ja powód podać mogę?
choćby dlatego że ten powód
niby logicznie – jest wymogiem
kiedy mną rzuca czyjś debilizm
niesamowite czuję chęci
zatłuc swój własny infantylizm
który mnie w tamtą stronę nęci
bo ciągnie głupio swój do swego
nawet nie wiedząc czasem o tym
ile wyrządzić można złego
gdy się spotkają dwie głupoty
*
(2011) PROFILAKTYCZNIE
*
jestem zaledwie przywidzeniem
biernym istnieniem
dniem bez nazwy
rozmytym na dnie serca cieniem
srebrem dmuchawca
szeptem trawy
jestem szelestem słów niepewnych
w nienapisanym ciągle wierszu
blednę czekaniem bezimiennym
wysypką gwiazd
zapachem deszczu
*
(2017) TEGO
LATA
*
wciąż zapominam że istnieje miejsce
w szeregu życia –
to miejsce jest faktem
a że na końcu
często jako pierwsze
przed oczy pcha się jaskrawym nietaktem
nos w uchylone drzwi czasami wkłada
potem się dziwi palcom przytrzaśniętym
a gdyby człowiek życiu nie przeszkadzał –
pewnie za życia mógłby zostać świętym
*
(2012) MIEJSCE W SZEREGU
*
deszcz mnie kołysze ciemnym szumem
krople stukają obcasami
na parapetu sztywną strunę
opada srebrem snu aksamit
i szemrze deszcz zmyślone bajki
myląc wspomnienia z marzeniami
w nich koty palą długie fajki
w ogrodach światła pod chmurami
wspominam czasy nieodległe
które się zdają wieki temu
sen nie przychodzi a noc biegnie
świt znów się spóźnia nie wiem czemu
*
(2014) POMIESZANE
*
moje spojrzenie na świat nowe
bez ciekawości
wręcz niechętne
chłodne
sterylne i bezpłciowe
tak doskonale obojętne
nie mieści się twój świat w mym świecie
nie chcę się zbliżać ani bratać
jest mi jak jest –
a słońce świeci
i to wystarczy tego lata
przestanę wiecznie się odsłaniać
analizować barwy klęski
niby dlaczego nie mam kłamać
gdy w każdym kącie kłamstwo chrzęści?
wyrzucę wiersze o miłości
zadepczę ślady po
tęsknocie –
w końcu nie warto gniazda mościć
siedząc po uszy w stęchłym błocie
*
(2011) SPOJRZENIE
*
gdy powstał ogromny wiatr –
przeciąg się zrobił nieziemski
wywiało wszystko do dna:
myśli mych wzloty i klęski
wyobrażenia o snach
sny razem z nimi wywiało
pustka jest we mnie a ja
szeleszczę cicho i biało
znowu buntuje się wiersz:
dlaczego szeptem i
wcale ?
przecież wciąż jestem czyż nie?
dziś znów mi do siebie dalej
wypuszczam słowa na wiatr
oglądam każde pod światło
czy ja - to jeszcze
wciąż ja?
rozpoznać się nie jest łatwo
bo ludzie chcą widzieć coś
co znają dobrze na wylot –
ciekawa jestem czy ktoś
zawoła mnie: zostań, chwilo!
*
(2011) PRZECIĄG
*
pozwolę słowom swobodnie opadać
w światło i w cienia ciepłe
przytłumienie
mogę do siebie w myślach głupio
gadać
dawać pojęciom barwy i
znaczenie
przestałam liczyć na łaskawość
świata
życie już nie ma dla mnie
niespodzianek
czasami trafi się dusza kosmata
dla której w sercu znajdę dach
i ścianę
ludzie mnie tylko gorzko
uwierają
jak pod bosymi stopami kamienie
na nic nie czekam a oni znikają
jak sen wrzucony w nagłe
przebudzenie
*
(2012) PROLOG
*
oliwna gałązka unurzana w smole
więc bardziej pokrzywie niż róży uwierzę
od mdlących słodyczy smak cytryny wolę
bo gdy twarz wykrzywia
to przynajmniej szczerze
*
(2012) CYTRYNOWO
*
mają się za coś specjalnego
jak towar z tej najwyższej półki
więc mogą świat bezkarnie deptać
grając tak zwane przyjaciółki
wstyd że blask raził fałszem oczy
mdli od słodyczy i ćwierkania
w końcu znudziły się i poszły
nareszcie koniec udawania
*
(2017) TAK ZWANE PRZYJACIÓŁKI
*
ogród zarasta słońcem
bluszcz wiatru drzewa oplata
przed nami jasne miesiące –
za zimę hojna zapłata
nie trwońmy czasu na żale
gdy nie musimy już tęsknić
do siebie – wiosna trwa dalej
z niebem koloru hortensji
nocami lęgną się deszcze
i burze co cichną o świcie
kroplami słów biegną wiersze
znowu smakuje nam życie
*
(2012) SMAK ŻYCIA
*
jestem jak śmieszny
potworek z gliny
z rozbitą głową
niech mnie kto
spróbuje
zlepić na nowo
nie uda się
okruchy porwał
wiatr niecierpliwy
zgubione w trawie
rozmokły w deszczu
błotem złośliwym
jakże ja teraz
myśli pozbieram
w okrągłą całość?
bez marzeń pusta –
istnieję
jakby nic się nie stało
*
(1984) POTWOREK
*
deszcz to zjawisko normalne w przyrodzie
częste
cykliczne i nawracające
nikt na to nie wpadł
po deszczowej wodzie
jakieś jaśniejsze spojrzenie ma słońce
i mocniej błyszczy emalia błękitu
wytarta szarą chmur ostatnich szmatką
ptaki się budzą wśród gałęzi świtu
bardzo się przydał deszcz spragnionym kwiatom
padało w nocy
lśnią ostatnie krople
porozwieszane na ścianach poranka
jak dobrze stanąć
i w otwartym oknie
patrzeć jak dymi mgłą
dnia filiżanka
*
(2012) O
DZISIEJSZYM DESZCZU
*
w pryzmacie światła zniekształcony
majaczy kształt rzeczywistości
kolory zbyt przejaskrawione
dusza wyblakła od nagości
samotność staje się azylem
pułapka ściany ma bezpieczne
bez rozczarowań
bez pomyłek
trwają istnienia niedorzeczne
*
(2017) INNY ŚWIAT
*
w końcu zmęczyły się chmury
niebo otwarte z szelestem
w pośpiechu na wilgoć czuły
dzień w szarość ucieka
przed deszczem
w ogrodzie trochę za wcześnie
wiosenny bal kwiatów się kończy
wiatr strąca płatki bolesne
szeleszcząc
w deszczowej opończy
po co ten remont na górze
porządek od zawsze był w niebie
na ścieżkach rosną kałuże
mrugając nerwowo do siebie
*
(2015) W
SZELEŚCIE DESZCZU
*
w oku księżyca błyska łza samotna
przez czarne niebo noc idzie w milczeniu
smutek wilgocią dotknął chłodu okna
ktoś mnie zawołał szeptem po imieniu
skąd biegły słowa – ze snu czy z zaświatów
a może tylko ułudą mi były ?
rano znalazłam płatki zwiędłych kwiatów
a przecież kwiaty tylko mi się śniły
*
(2012) KSIĘŻYCOWE
KWIATY
*
pukał w ciemności chrabąszcz
widząc światło w oknie
szyba zapraszała fałszywą nadzieją
a rankiem na parapet zawitała zguba
ptak przecenił ciężar
nim zakończył dzieło
*
(2016) CHRABĄSZCZ
*
w ogrodzie
białym od mgły i cieni
słońce uśmiecha się do swych myśli
świat w złotym świetle rosą się mieni
wplątaną w ciszę uśpionych liści
mgliste firanki wolno falują
jakby obłoki zmyliły drogę
i pozwoliły zaścielać piórom
gniazdo
co zwykle bywa ogrodem
rajski ptak świtu otwiera oczy
wygładza szorstką pamięć gałęzi
tkwi zaplątany w zielone włosy
biały latawiec –
czas na uwięzi
*
(2013) ZATRZYMANY CZAS
*
liście zjawiły się niepostrzeżenie
obsiadły ciszę
śpiącą wśród gałęzi
falują z wiatrem ich zielone cienie
niczym motyle skrzydła na uwięzi
można zabłądzić w deseniach i wzorach
które piękniejsze
nie da się ocenić
jedynie wiosna co nadeszła wczoraj
nigdy nie myli tych wszystkich odcieni
dzień się uśmiecha
obudzone słońce
po nocnym deszczu rozkwita kropliście
banalne piękno niczym ptasi koncert
pogrąża umysł w szczęśliwym zachwycie
*
(2013) MŁODE LIŚCIE
*
niebo zagląda mi przez ramię
słowa rozgarniam bez pośpiechu
czas milcząc oparł się o ścianę
jak cień przelotny
ślad po echu
trudno rozplątać węzły myśli
zasznurowane ciasno chwile
ziarenko prawdy gorzko iskrzy
że wierząc
znowu się pomylę
*
(2013) W CIĄGU
*
młoda leszczyna
spokojna
cicha
spojrzenie ma dziewczęce
słoneczne plamy nieśmiało chowa
w zieleniach na sukience
las jej nie przyjął
a ogród schował
otulił miękkim cieniem
młoda leszczyna w ciemnym zakątku
oswaja zapomnienie
*
(2015) MŁODA LESZCZYNA
*
czas wygładza blizny kanionami zmarszczek
zamglonym spojrzeniem dodaje uroku
światu
co go dojrzeć z dnia na dzień jest trudniej
nareszcie doceniam zwykły święty spokój
bilans dni przeżytych zaczyna się zgadzać
stracone złudzenia i garby doświadczeń
statystycznie nudne stoją w równowadze
wyzbyta emocji milczę
słucham
patrzę
patrzę
*
(2018) TO CO MAM
*
w białym świetle latarki noc robi się obca
wyniośle szumi czernią w wylękłych gałęziach
księżyc upycha wiersze
w chmur zimnych pokrowcach
słowa z trudem unoszą swój nieśmiały ciężar
dziś północ na zegarze chwiejnie się potyka
wieczór był towarzysko na śmiech nastrojony
sen zamknął drzwi świata
czas równo oddycha
po uszy głęboko w ciemność zanurzony
*
(2014) W SEN
*
szukaj mnie w lesie słów nieprzypadkowych
w gąszczu gałęzi ażurowych klatek
kryje mnie w sobie melanż kolorowy
niczym starannie wymieszany piasek
zdmuchnij ziarenka przywarłe do światła
odnajdziesz świeże znaki moich myśli
napotkasz słowa i blask tego świata
w którym trwam ciągle
odkąd mi się przyśnił
*
(2014) SZUKAJ
*
najpierw lampka co w oknie
czekanie
może na miłość
potem wielki żyrandol
wyobrażenie szczęścia
choć go w końcu nie było
boczne światła nadziei
na mały
cichy spokój
dymi
ostatnią iskrą
ogarek lęku w mroku
*
(2016) GASZENIE ŚWIATEŁ
*
dzień z zimnej czerni szyb wyrasta
wśród postukiwań i szelestów
na półkach ulic w szafie miasta
sypie się szklany piasek deszczu
chociaż nikomu niepotrzebny
tak przez dzień cały aż po wieczór
w klepsydrze zimy smutkiem srebrny
sypie się szklany piasek deszczu
zasnuwa oczy mgła zadumy
szarością nienazwanych przeczuć
napełnia drżeniem kałuż trumny
sypie się szklany piasek deszczu
*
(2014) DESZCZOWY
PIASEK
*
nieudane wersy
sfrunęły w odgłosie
kartki rozdzieranej bólem i zwątpieniem
wiatr podniósł te strzępy
powiesił na płocie
i bielały smutkiem
łkały opuszczeniem
nikt ich nie przeczytał
wyblakły na deszczu
słońce odbarwiło słowa pogubione
nieme epitafium
po umarłym wierszu
który był zaledwie lirycznym embrionem
*
(2013) EMBRION
*
przeżyją nas stare szafy
wytarte dywany
ubrania co się zbiegły przez złośliwość wagi
zostanie tylko refleksja
jak człowiek jest nagi
w obliczu miłości
wieczności
nicości
jak drży z zimna i strachu
czując dotyk pustki
zostawimy wszystkie swoje bałagany
przeżyją nas śmieci
i do nosa chustki
*
(2016) PRZEŻYJĄ NAS
*
wytworne
wnętrze wygładza emocje
a
elegancja zastępuje bliskość
bez
żadnych zgrzytów
napięcie
nie rośnie
chłód
nienaganny ma oko na wszystko
z
mrokiem odwagę
płochliwe
ćmy spojrzeń
rozpościerają
od twarzy do twarzy
czego
szukają
co
chciałyby dojrzeć
w
nieprzeniknionych maskach makijaży
według
założeń uroczyście biegnie
specjalny
wieczór
być
może ostatni
garstka
wytrwałych tłoczy się bezwiednie
z
bagażem wspomnień
przed
wyjściem do szatni
*
(2015) SPOTKANIA
PO LATACH 6
*
drzewa też mają swoje życiorysy
smutne historie co kończą się źle
zostają po nich zrąbane pnie ciszy
wspomnienia szumu
niedośniony śpiew
te martwe miejsca wzrokiem omijane
blakną jak wyrzut w krajobrazu tle
aż się zabliźnią całkiem zapomniane
różne i smutne
losy pięknych drzew
*
(2012) HISTORIE DRZEW
*
w pustych kieliszkach tylko szepty
w półmroku czasem coś migocze
łza utopiona w szkle rozbłyska
strumyczek zbiegłych słów bełkocze
dawno skończyło się przyjęcie
emocje poszły spać
czar pryska
gubi westchnienia żal po święcie
noc gra cichutko na kieliszkach
*
(2015) PUSTE KIELISZKI
*
O czym będziemy rozmawiali,
gdy się spotkamy niespodzianie?
Prawdopodobnie o pogodzie.
To dobry temat na rozstanie,
na odsuwanie na odległość
pragnień i myśli – kiedyś wspólnych
dziś – kiedy żadne z nas
już nie chce
udawać żalu ani dumy…
*
(1984) O POGODZIE
*
za duża liczba i bez
przyczyny
słów byle jakich
tematy ciągle wyłapywane
w zeszytów klatki
zdania o niczym
ponawlekane w dni naszyjniki
czasami nawet mi się podoba
to bycie nikim
nikt mnie nie zmusza ani nie goni
bom wolny strzelec
jedynie bywa
że zamiast harfy trzymam widelec
i prozaicznie grzebię nim w czasie
szukając dymu
bądź resztek ognia
w zimnym popiele zatęchłych rymów
*
(2014) GRAFOMANIA c.d.
*
krzykiem biją w rynny
drobne pięści deszczu
szara łąka nieba pochylona nisko
klęczy udręczona bolesną niewiedzą
przed kamienną twarzą nieczułego zmierzchu
coraz większe kręgi żłobią łzy na wodzie
kałuże w oczach rosną
jak szklane powoje
biegną gorzkim pionem
krople –
piasek deszczu
wykrwawia się niebo srebrnym niepokojem
*
(1984) PŁACZ
*
zatrzepotała rzęsami leszczyna
puder się sypie złocisty na wietrze
i jak co roku
znowu się zaczyna
otwierać świata migotliwa przestrzeń
wiatr zachwycony zamarł w pół oddechu
w milczeniu ciasno przywarł do gałęzi
zapomniał lotu
dzikości
pośpiechu
leszczyna w słońcu jego skrzydła więzi
*
(2012) LESZCZYNA
*
wciąż mącę wodę moich wspomnień
łowię refleksy na powierzchni
a przeszłość ciągle wraca do mnie
choć nie przydarza się i nie śni
tkwię w klatce czasu który minął
z balastem wystygłego serca
i znów mnie mniej z kolejną zimą
więcej pustego we mnie miejsca
*
(2017) NIC WIĘCEJ
*
przestałam duszę pokazywać nagą
nareszcie w ramach mieści mi się życie
obraz nie straszy nadętą powagą
ani nie tonie w naiwnym zachwycie
mój własny pejzaż – cichy myśli azyl
kryje się w cieniu już bez oczekiwań
w płynącej wodzie nie tonie dwa razy
żadna pomyłka – nawet nieprawdziwa
nie mam już złudzeń
ich wystygły popiół
dawno wiatr rozniósł po czasu rozstajach
a cisza umysł kołysze
jak opium
nie czuję bólu choć mu być pozwalam
*
(2012) KRAJOBRAZ
*
w kuchennych labiryntach wspomnień
zagniatam zgrzebną rzeczywistość
doprawiam farsze melancholii
czasu klarowność
dni soczystość
przychodzą na myśl dawne lata
z ornamentami na półmiskach
więdnąca przeszłość
jak sałata
okiem w rosole do mnie błyska
*
(2014) KUCHENNE
*
zima gustuje w przejściowych kostiumach
i zamiast bieli preferuje szarość
lepiej wygląda jesienna zaduma
niż bez powodu koronkowa radość
szyby skrapiane deszczem łez przelotnych
których nie warto na wietrze ocierać
niebo schowane w mgieł woalkach modnych
a czas obojętny krótkie dni zabiera
czasami spływa zza chmur słońca kosmyk
nieuczesane roztargnione światło
wypatrujące pierwszych dotknięć wiosny
łaskocze pióra przypadkowym ptakom
*
(2015) NIJAKOŚĆ
*
kwitną w ciemności polany świateł
śnieg rośnie w górę smutnym pionem
pewnie zapomną dzisiejszą datę
ulice snem rozleniwione
nic się nie stało aż tak ważnego
jedynie umarł stary kalendarz
życie nie zwalnia cichego biegu
gubiąc po drodze nudne święta
*
(2017) PO DRODZE
*
śnieg się zaczyna gdzieś w ciemności
przychodzi nocą po kryjomu
jak ktoś bez zaproszenia w gości
waha się idąc w stronę domu
śnieg się zaczyna bezszelestnie
w ciszy bez światła i oddechu
w kałużach lód zdziwieniem pierzchnie
wiatr zaprzestaje raptem śmiechu
śnieg się zaczyna niespodzianie
i potem nagle cicho znika
zasnuwa mgłą zadumy pamięć
przemija w świetle jak muzyka
*
(2013) ŚNIEG SIĘ ZACZYNA